europa-connections 1 Posted February 10, 2023 Witaj, nie wiem, w jakiej branży pracujesz, ale jeśli to czytasz, to jesteś najprawdopodobniej zainteresowany tym tematem. Z mojego punktu widzenia to bardzo dobrze, bo ciekawi mnie również Twoje zdanie na temat. Ja od wielu lat mieszkam za granicą, w Niemczech i prowadzę moją własną firmę konsultingową. europa-connections od prawie 30 lat zajmuje się międzynarodowym pośrednictwem gospodarczym na terenie całej Europy. Obsługujemy wszystkie legalne branże i mamy naturalnie również klientów z Polski. Od pewnego czasu zauważyłem (i to zarówno ja, jak i wielu moich kolegów, z którymi współpracuję, również z innych krajów) zmianę w reakcjach potencjalnych klientów z Europy Wschodniej, w tym naturalnie z Polski. Stwierdzam wzmożoną niechęć do zatrudnienia pośredników, kompletną awersję do obowiązujących w międzynarodowych relacjach biznesowych zwyczajów (jak przedpłaty czy nawet sam fakt przedstawienia się imieniem i nazwiskiem). To powoduje, że polskie firmy "nie istnieją" na poważnym rynku biznesowym Niemiec, Francji czy Holandii. Kilka istniejących wyjątków potwierdza niestety tę regułę. Polskie firmy pozostają więc dalej tylko podwykonawcami, często nie mają żadnej siły przebicia, ale tym większe mniemanie o sobie. Proszę, nie zrozum mnie źle, ja nie chcę generalizować, że "wszystkie polskie firmy tak robią" czy że "są gorsze" od innych. Tych, o których piszę, jest po prostu bardzo dużo. Staram się po prostu zrozumieć, dlaczego np. zatrudnienie poważnego pośrednika jest tak mało popularne, tak źle widziane. Czy polskie radio i telewizja, ciągle ostrzegające przed oszustami na każdym kroku są współwinne? Czy ci ludzie nie widzą, że sami zabierają sobie szanse na powodzenie w biznesie? Moja firma otwiera drzwi, o których wielu polskich przedsiębiorców nawet nie wie, że istnieją. A mimo to jesteśmy często traktowani jak chłopak na posyłki. Bez naszej pomocy nie są w stanie w ogóle znaleźć tych "odpowiednich drzwi", nie mówiąc już o ich otwarciu. Naszym medium jest informacja, a nie jabłka, meble industrialne czy robotnicy z Ukrainy. A żeby sprzedać towar czy usługę trzeba mieć, szczególnie za granicą, wiarygodnych partnerów. My takich właśnie szukamy, znajdujemy, weryfikujemy i pomagamy nawiązać z nimi bezpośredni, osobisty kontakt. To niekiedy ciężka, a zawsze bardzo odpowiedzialna praca, która jak praca dobrego adwokata czy chirurga ma swoją cenę. Sam fakt, że oferujemy pomoc języku polskim (czy w zależności od kraju w innym języku) jest dla wielu, znających angielski w stopniu "komunikatywnym", czyli najczęściej bardzo słabo jest już wielką pomocą dla tych firm. Mimo to łaskawie proponowana jest nam współpraca na zasadzie prowizji, oczywiście pod warunkiem, że wszelkie koszty pokryjemy sami. Ale naturalnie proponowany do sprzedaży towar nie ma prawa opuścić magazynu czy fabryki bez wcześniejszej 100% przedpłaty. "Jak Niemiec chce zobaczyć, to niech najpierw sobie kupi..." - jak często takie zdania już słyszałem. Najbardziej niezrozumiałe jest dla mnie, że często są to ludzie, którzy nie znają języków obcych, nie mają żadnego doświadczenia za granicą, ale tym bardziej wygórowane ego. Pomóż mi zrozumieć, dlaczego tak jest? Co jest powodem takich zachowań? Takie zachowania nie byłyby możliwe w stosunku do Niemca, Holendra czy Anglika - bo wielu z tych polskich "przedsiębiorców" nie jest w stanie sklecić jednego zdania w obcym języku. Dlaczego wyciągnięta do pomocy ręka jest odrzucana? Cieszyłbym się, jeśli ten mój post zapoczątkuje interesującą dyskusję na ten temat. Napisz, jakie Ty masz doświadczenia w tej sprawie. Serdeczne pozdrowienia z Niemiec! Andrzej Kossowski europa-connections 0 Share this post Link to post
mario.lubin 0 Posted February 12, 2023 Odpowiedz jest prosta.Polska mentalność i wieczne ,,czapkowanie,, Jako gowniarz mieszkalem 13 lat w bawarii i widze duza roznice kulturowe,podejscie do zycia i codziennych spraw.U polakow totalny brak zaufania i postkomunistyczne myslenie.Teraz jeszcze wojna lewacko prawicowa. Pozdrawiam z NL , Mariusz 0 Share this post Link to post
europa-connections 1 Posted February 13, 2023 Witam Cię Mariuszu, i dziękuję za Twoje info. Rzeczywiście coś w tym jest. Ja mieszkam już trochę dłużej za granicą, w międzyczasie prawie 40 lat. Mimo to do dzisiaj nie potrafię zrozumieć takiego sposobu myślenia. Najwyraźniej nasi rodacy w kraju potrzebują bardziej kija niż marchewki. Tu sprawdza się niemieckie przysłowie, które mówi: jak ktoś nie chce słuchać, to musi poczuć... No ale to już całkiem inna historia. Pozdrowienia do Holandii! (sorry: królestwa Niderlandów) :-) Andrzej 0 Share this post Link to post
mario.lubin 0 Posted February 19, 2023 Witam andrzeju. Dzieki za info.Ja tez juz po 40-tce :-) Obecnie ciezko tyram w fabryce dafa (ciezarowki) na reachtrucku plus dostarczanie czesci na tasmy montazowe.12 marca konczy mi sie umowa i nie przedluza bo im tak sie oplaca.Mntalnosc holendrow jeszcze gorsza niz polakow.Zawsze sie usmiechaja a za plecami obgaduja.Sa mistrzami w wykorzystywaniu taniej sily roboczej, w szczegolnosci z europy wschodniej.Sa hiporytami i dobrymi manipulantami.Jakbym mial mozliwosc dobrej pracy w polsce juz dawno bym spieprzyl,lecz w polsce bez ukladow czy machlojek nie zajdzie sie daleko.Mam nadzieje ze chociaz tobie sie w niemczech powiodlo i nie musisz obcowac z polska,holenderska patologia xD pozdrawiam z kraju wiecznego zaklamania, Mariusz 0 Share this post Link to post